Byliśmy, zobaczyliśmy, polecamy…
Oczekiwana przez uczniów KAZIKA wycieczka Benelux-Francja-Niemcy już za nami.
Miastem, które podczas wycieczki odwiedziliśmy jako pierwsze, był Amsterdam – holenderska stolica pochodząca z XIII w., położona jest nad rzeką Amstel i nad licznymi kanałami, nazywana jest często Wenecją Północy.
Krok po kroku odkrywaliśmy uroki miasta pełnego miejsc tajemniczych i ciekawych, dźwięków katarynek, zapachu naleśników i wafli, różnobarwnych tulipanów oraz zachwycających obrazów Rembrandta, Vermeera, van Gogha.
Najciekawszym i zarazem najważniejszym zabytkiem architektonicznym, który podziwialiśmy był Pałac Królewski, stojący przy Placu Dam. Pałac do dziś pełni rolę siedziby króla i choć można go okresowo zwiedzać, to jest to obiekt użytkowy. Przy Placu Dam znajduje się również Muzeum Figur Woskowych Madamme Tussaud oraz XIX-wieczny Hotel Krasnapolski.
W Amsterdamie odbywa się od 1862 roku specjalny targ kwiatowy. Jego cechą szczególną jest fakt, że wszystkie kwiaty wystawiane są na barkach. Pływający targ jest urządzany na pamiątkę czasów, kiedy amsterdamskim kanałem transportowano kwiaty. Tutaj zakupiliśmy cebulki tulipanów.
Amsterdam to miasto kanałów, których jest w mieście ponad 600. Wizyta w Amsterdamie nie jest kompletna, jeśli nie korzysta się z kanałów. My również odbyliśmy rejs wycieczkowy statkiem po kanałach, co pozwoliło nam dostrzec niepowtarzalne piękno miasta , jego wielkość i architektoniczną harmonię. Ponadto atrakcją rejsu było to, że płynąc statkiem, płynęliśmy z Tadkiem, czyli naszym ulubionym Profesorem Tadeuszem Wajdzikiem.
Z Amsterdamu udaliśmy się do stolicy Królestwa Belgii – Brukseli – siedziby króla a także NATO, EUROATOMU i instytucji Unii Europejskiej.
Podczas wieczornego spaceru odkryliśmy czarowne miejsce, jedno z najpiękniejszych w Europie – serce Brukseli – Grand Place, jeden z najładniejszych rynków Europy, ulubione miejsce spotkań turystów i brukselczyków. Na placu króluje wspaniały gotycki (płonący gotyk) ratusz, otoczony XVII-wiecznymi domami cechów kupieckich. Szczególnym obiektem jest Dom Króla. To zjawiskowo wyglądające miejsce urzekło nas wszystkich. Rozbawiła nas fontanna przedstawiająca figurkę siusiającego chłopca – Manneken Pis – będącego jednym z najsłynniejszych symboli miasta. Na wzgórzu Treurenberg podziwialiśmy monumentalną Katedrę św Michała i św Guduli.
Następnego dnia zwiedzaliśmy Brukselę, która wydała się nam zupełnie innym światem.Ulice, a właściwie aleje – szerokie, wygodne i pozbawione typowego miejskiego ruchu. Zabudowania – monumentalne, przyciągające wzrok i zapierające oddech. To między innymi siedziba parlamentu Belgii, rządowe budynki, siedziba Unii Europejskiej. Byliśmy w największym w Europie parlamentarnym centrum- Parlamentarium – gdzie przewodniki multimedialne wyjaśniły nam drogę do integracji europejskiej.
Odwiedziliśmy także architektoniczny symbol Brukseli – Atomium – powiększony 150 miliardów razy model kryształu żelaza o wysokości całkowitej przekraczającej 100 metrów. Atomium zbudowane zostało z okazji światowej wystawy Expo w 1958 roku, składa się z 9 sfer (średnica 18 metrów) połączonych 20 korytarzami (długość 40m).
W poniedziałek dotarliśmy do Paryża. Przez ozdobną bramę weszliśmy do Ogrodów Tuileries. Rozległa przestrzeń kryje w sobie mnóstwo atrakcji. Spacerując urokliwymi alejkami podziwialiśmy wspaniałe gatunki drzew, kwiatów, posągi, rzeźby ciekawie wkomponowane w teren, efektowne fontanny, tarasy, stawy. Po pewnym czasie weszliśmy na duży plac z charakterystycznymi szklanymi piramidami. Zorientowaliśmy się, że dotarliśmy do Luwru.
Pałac okazał się ogromny. Kiedy znaleźliśmy się w środku, zobaczyliśmy tłumy ludzi z całego świata. Było tłoczno, gwarno, momentami duszno. Niemożliwe okazało się zobaczenie wszystkich eksponatów, dlatego też podziwialiśmy najważniejsze dzieła: Mona Lisę Leonarda, Nike z Samotraki, Wenus z Milo.
Luwr oblężony jest przez ulicznych handlarzy, którzy oferują miniaturowe wieże Eiffla. Niektórzy czarnoskórzy sprzedawcy nieźle posługują się językiem polskim.
Następnie bulwarem nad Sekwaną podążyliśmy w kierunku wyspy Ile de la Cite, na której znajduje się Katedra Notre Dame – jedna z najbardziej znanych katedr na świecie m. in.: dzięki powieści „Dzwonnik z Notre Dame” francuskiego pisarza Victora Hugo. Budowę obiektu rozpoczęto w 1163 r. i ukończono 200 lat później. Katedrę zdobią dwie masywne wieże. Koronkowa rozeta w kształcie kwadratu symbolizuje wieczność, a otaczające ją koło doczesność. Została ona wykonana z taką starannością, że przez 700 lat nie wypaczył się żaden element. W środku budowli znajduje się wiele cudownej urody witraży i aż 29 kapliczek.
Po południu udaliśmy się do paryskiej dzielnicy Beauborg, zjedliśmy obiad i zobaczyliśmy słynne Centrum Pompidou zaprojektowane przez Renzo Piano i Richarda Rogersa. Ten awangardowy budynek naprawdę robi ogromne wrażenie. Opleciono go kilometrami rur, które stały się wartością samą w sobie. Poza swoimi typowymi funkcjami odgrywają także rolę dekoracyjną, są żółte, niebieskie, zielone. Dodatkowo na zewnątrz umieszczono przeszklone korytarze z ruchomymi schodami. Dzięki temu zabiegowi zmaksymalizowano powierzchnię w środku budynku i nadano mu oryginalny, nieco dziwaczny wygląd. Okazuje się, że tworzenie może być rodzajem zabawy.
Trochę już zmęczeni ruszyliśmy w kierunku najsłynniejszej architektonicznie budowli Paryża, wieży Eiffla. „Żelazna dama” stoi w zachodniej części centrum miasta, na północno-zachodnim krańcu Pola Marsowego. Została zbudowana na paryską wystawę światową w 1889 roku. Monumentalna konstrukcja z żelaza była symbolem ówczesnej potęgi gospodarczej i naukowo-technicznej Francji. Trudno sobie wyobrazić panoramę miasta bez niej, a przecież w pierwotnym założeniu miała być rozebrana po 20 latach. Dobrze, że odstąpiono od jej demontażu. Na wysokościach 57m,115m,275m znajdują się tarasy widokowe. Zdecydowaliśmy się na wjazd na wieżę, ale poprzestaliśmy na drugiej kondygnacji. Widok zapierał dech piersiach. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie robił na ludziach żyjących w XIX wieku.
Wieczorem odbyliśmy rejs po Sekwanie. Było nastrojowo i romantycznie. Płynęliśmy i słuchaliśmy muzyki francuskiej. Podziwialiśmy miasto z innej perspektywy: most podarowany przez cara, dworzec kolejowy zamieniony w Muzeum d Orsey z dziełami impresjonistów. Było to wspaniałe zakończenie dnia.
We wtorek czekała nas nie lada atrakcja, wizyta w Disnaylandzie. Park rozrywki okazał się wspaniały. Podobało nam się wszystko: Main Street U.S.A – główna ulica parku, wokół której wyrastają rzędy stylizowanych wiktoriańskich budynków z początków XX wieku, trasa parad bohaterów filmów Disneya, Fantasyland – kraina Fantazji z Zamkiem Śpiącej Królewny, Discoveryland – kraina odkryć obfitująca kosmiczne atrakcje z Gwiezdnych Wojen. Lecieliśmy statkiem kosmicznym, symulowany lot zrobił na wszystkich ogromne wrażenie i nikogo nie pozostawił obojętnym. Zachwycająca była wizyta w krainie Dzikiego Zachodu – góry skaliste, rejs statkiem parowym z Tadkiem po sztucznym jeziorze i podróż wagonikami po kopalni. Warto poświęcić jeden dzień na taką rozrywkę.
Paryż to wyjątkowe miasto. Pokazuje dwa oblicza. Z jednej strony oczarowuje zielonymi alejami, najdroższymi sklepami znanych marek, wąskimi uliczkami, wspaniałymi zabytkami z drugiej to miasto ludzi śpiących w śpiworach w bramach na chodnikach, ludzi szukających pracy i stabilizacji, niezbyt czyste i bezpieczne.
Następnego dnia dotarliśmy do Luksemburga – stolicy kraju o tej samej nazwie. Atrakcją miasta o wartości historycznej są mury obronne, które chętnie obejrzeliśmy. Krążyliśmy również korytarzami zachowanych kazamatów. Twierdza Luksemburg to jedna z najważniejszych pod względem historycznym atrakcji turystycznych.
Widzieliśmy także reprezentacyjny plac d’Armes, renesansowy Pałac Wielkiego Księcia oraz samego Księcia, który właśnie przybywał do rezydencji i przyjaźnie pomachał nam ręką.
Podobnie jak Paryż i Luksemburg ma swoją Notre Dame. Notre Dame to kościół początkowo jezuicki, który następnie został przekształcony w rzymskokatolicką katedrę. Budowla zapiera dech w piersiach już od pierwszych momentów przekroczenia jej progów. Jest ogromnych rozmiarów, charakteryzuje się bogatymi zdobieniami.
Atmosferę tego miasta można było poczuć nawet siedząc na ławeczce zatopionej w jesiennych promieniach słońca.
Jeszcze tego samego dnia dotarliśmy do niemieckiego już Trewiru.
Trewir pretenduje do miana najstarszego miasta w Niemczech. W roku 16 p.n.e. w ramach akcji romanizacyjnej Rzymianie założyli osadę o nazwie Augusta Treverorum – współcześnie – Trewir. W Trewirze zwiedzaliśmy Czarną Bramę – Porta Nigra zachowaną z czasów rzymskich najstarszą rzymską budowlę obronną na terenie Niemiec oraz Katedrę Świętego Piotra. Wysłuchaliśmy ciekawej historii na temat katedry.
Katedra została wzniesiona z polecenia cesarza Konstantyna, syna cesarzowej Heleny, który z okazji jubileuszu 20-lecia swoich rządów (ok. 326) podjął decyzję o budowie czterech wielkich świątyń: bazyliki św. Piotra w Rzymie, bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie, kościoła Narodzenia Chrystusa w Betlejem oraz Katedry w Trewirze.
Świątynia była rozbudowywana. Rozbudowę kościoła zakończono poświęceniem prezbiterium i umieszczeniem domniemanej tuniki Chrystusa (św. Szaty) w ołtarzu głównym w 1196. Uważa się, że szatę odnalazła w Jerozolimie cesarzowa Helena i podarowała kościołowi w Trewirze.
Oprócz św. Szaty, św. Helena podarowała katedrze w Trewirze wiele innych cennych relikwii: ząb św. Piotra, św. Gwóźdź oraz sandały św. Andrzeja. Relikwie przechowywane są w bogato zdobionych relikwiarzach, które znajdują się obecnie w skarbcu katedralnym.
Przed głównym wejściem do katedry leży około czterometrowa granitowa kolumna, tzw. Domstein.
Z miejscem tym, jak powiedziała pani przewodnik, wiąże się legenda. Według niej, do budowy świątyni podstępem zaangażowano diabła, który miał cisnąć kolumną, kiedy zorientował się, że pomógł wznieść kościół. Tutaj na kolumnie mogliśmy przysiąść i….
Z przerażeniem stwierdzić, że nasza podróż zbliża się ku końcowi…
Ostatnim punktem wycieczki było zwiedzanie Heildelberga i Norymbergi.
Heidelberg – miasto w Badenii – Wirtembergii to duże centrum turystyczne, którego magnesem jest najstarszy uniwersytet na terenie Niemiec. Zwiedzanie Heidelbergu rozpoczęliśmy od Heidelberger Schloß – gotycko-renesansowego pałacu.
W zamku oglądaliśmy największą w świecie beczkę na wino. Tutaj też zwiedzać można było muzeum aptekarstwa. W centrum starego miasta (Marktplatz) obejrzeliśmy gotycki kościół św. Ducha z XIV w. i ratusz (XVIII w.). Na Placu Uniwersyteckim podziwialiśmy gmach Alte Universität.
Następnie dotarliśmy do Norymbergi – największego miasta Frankonii. Tu na gruzach zbombardowanego przez aliantów miasta odbył się w 1946 r. proces zbrodniarzy hitlerowskich.
W Norymberdze mogliśmy oglądać górujący ponad miastem kompleks trzech budowli zamkowych, składający się zamku cesarskiego, zamku burgrabiego i zamku miejskiego. Na rynku staromiejskim obejrzeliśmy renesansowy ratusz oraz dwa gotyckie kościoły – św. Sebalda z grobem świętego patrona i kościół Najświętszej Marii Panny, z figurkami siedmiu książąt, składających hołd cesarzowi, które pojawiają się każdego dnia w południe na zegarze w portalu świątyni. Główny Rynek z ,,Piękną Fontanną” (w wieczornym świetle autentycznie piękną) był miejscem ostatniej już zbiórki przed wyjazdem do Polski.
Jeszcze tylko zakupiliśmy pierniki, miejscowy specjał z dużą ilością orzechów, pomarańczowej skórki i specyficznych przypraw i byliśmy gotowi do odjazdu…
Wszystko, co dobre, szybko się kończy… I tak też dobiegła do końca nasza wycieczka. Wynieśliśmy z niej dużo. Była kształcąca, uczyła odpowiedzialności…
Dziękujemy za wspólną przygodę, wybuchy śmiechu, dyscyplinujące słowa i radość płynącą z bycia razem.